wojciech jacob jankowski wojciech jacob jankowski
112
BLOG

Światowid

wojciech jacob jankowski wojciech jacob jankowski Kultura Obserwuj notkę 0

...to przez owe drobiazgi
rzetelnie skończone
pryncypium zbudujesz
...

Andrzej Sulima - Suryn

Jakieś ćwierć wieku temu wybraliśmy się z Jasiem do Krakowa. Głównym celem było Muzeum Archeologiczne, a ściślej - tzw. Światowid ze Zbrucza. Chrześcijańscy gorliwcy nie zdołali posągu rozpieprzyć, uchował się w bagnie i w mej podświadomości, jak się okazuje.

W Trzebiatkowej Chałupie ktoś niezbyt kumaty przerobił ongiś kuchenny piec. Trza było pakować mnóstwo krótkich szczapek, a żar i tak zmykał do komina i gotowanie w takich warunkach: istne sado-maso. Jakiś czas temu przemontowałem drzwiczki i inaczej przepuściłem cug. Nieźle. Palenisko mieściło już ponad półmetrowe, konkretne szczapy, czajnik szybko gwizdał, gary parowały. Ale funkcji grzejnej kuchnia wciąż należycie nie spełniała. Większość energii, która mogłaby ogrzewać chałupę, buchała w atmosferę. Myślałem, co z tym począć, przy najmniejszym możliwym nakładzie pracoenergii, rzecz jasna. Wykombinowałem wewnętrzny komin, poprzez który kuchenny żar powędruje, rozgrzewając go, aż pod sufit,i dopiero potem, regulowanym szyberkiem, trafi do komina własciwego.Być może, współcześnie, dla ludzi nieobeznanych z ogniem i piecami brzmi to jak czarna magia. Ale to chyba najprostrze, co można było zrobić. Do dzieła!

Gliny wokół pod dostatkiem. A na skraju podwórza sterta rozbiórkowych cegieł. Powybierałem szamotówki, z rozmaitych czasów i rozmiarów, namoczyłem je w wodzie. Piły, aż bulgotało. Z cementowej zaprawy, kamieni i rozmaitego żelastwa powstał solidny fundament. Kiedy zastygł - rozpoczęło się murowanie Wewnętrznego Komina.

Cegła, glina, kawałek cegły, wygładzanie rosnącej czeluści. Teraz, kiedy to opisuję - przygrywa Dead Can Dance. Bardzo czysta i przyjemna robota, takie glinowanie. Dłonie robią się gładkie, jak pupa niemowlaka. Przyjechał Gal z zakupionym szyberkiem. Krzywa, sękata bryła sięgnęła sufitu i połączyła się z kominem właściwym. Uff.

Kolejnego dnia rozrobiłem pełną betoniarę ciastowatej gliny. I zacząłem Wewnętrzny Komin oblepiać, "tynkować". Dość szybko poszło. Gotowe. Gotowe...?

"Co ci przypomina, co ci przypomina, widok znajomy ten...?"

Przytargałem jeszcze wiadro gliny. Dolepiałem oczy, usta, nosy. Coś, co przy odrobinie dobrej woli możnaby uznać za ręce. I wyłonił się Światowid.

"Ale żeś Boga obstawił" - śmiał się Gal. "Przecież przegrał z Jezu Chrystem!"

- No co ty - odparłem.

I zaśpiewałem, przerabiając piosenkę o Janosiku:

...Światowid zawsze był
Zawsze tu zostanie...


I grzeje Światowid, w domku ciepełko i mało opału idzie. Obok, na ścianie, dla równowagi, umieściłem starą ikonę Matki Boskiej Częstochowskiej, pozostałą po poprzednich mieszkańcach.

Wsio w pariadkie.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura